wtorek, 5 stycznia 2016

Zostałam zdradzona już z czwartą kobietą


- Kochanie, czy między wami coś jest? – pyta żona swego męża widząc zdjęcie z koleżankami i kolegami z pracy, na którym stoi obok atrakcyjnej blondynki.
- Cóż, nie będę owijał w bawełnę. Tak. Wczoraj ją miałem na biurku w swoim pokoju, tydzień temu, kiedy powiedziałem ci, ze jadę do kumpla, spędziliśmy miły wieczór przy świecach zakończony… no wiesz. Ale od dzisiaj to już skończone. Przepraszam. Chcę być wobec ciebie uczciwy, więc chcę, byś to wiedziała.
- Ty draniu – wykorzystywałeś moje zaufanie, ale skoro teraz jesteś uczciwy wobec mnie, to ci wybaczam. Mam nadzieję, że to złe doświadczenie scementuje nasz związek.

Oparte na faktach ...

Temat ten jest dla mnie trudny, wręcz traumatyczny, nawet teraz - po takim czasie.

Jaka jest moja teraźniejszość?

Mam cudownego męża. Kocham go najmocniej na świecie, wiem że to jest miłość, TA miłość. Dlaczego kładę tutaj nacisk na "TA" miłość? ponieważ kiedyś nadużywałam te słowo, nie rozumiałam tego pojęcia do czasu, kiedy poznałam mojego męża. Który jest moim przyjacielem.

Jaka była moja przeszłość?

Kiedyś ktoś mnie nazwał "długodystansowcem" - śmieszne określenie prawda? ale ja nim byłam, ponieważ ze swoim pierwszym chłopakiem byłam 8 lat! nawet miał być ślub ...

Żoną miałam być,
miał być ślub i wesele też,
Już zaprosiłam gości,
Był umówiony ksiądz,
Sukienka samotnie w szafie lśni,
Nie założy jej już nikt.

Dlaczego? Przez niego ...

Pojawił się - buntownik, wesoły, szalony i był właśnie "niegrzecznym chłopcem". Przewrócił mój świat do góry nogami, czułam się wtedy taka - no właśnie jaka?
Tak samo jak on - szalona, wesoła, niegrzeczna.
Jednak tacy chłopcy są cały czas buntownikami, niegrzecznymi "chłopcami", którzy standardowo jednej spódnicy się nie trzymają.
Czemu my kobiety myślimy że to właśnie nasz niegrzeczny chłopiec będzie inny?
Powodów jest dużo, stanowczo za dużo.
My kobiety jesteśmy emocjonalne, przywiązujemy się do tych ramion w których czujemy się bezpiecznie, ponieważ uwielbiamy się przytulać, uwielbiamy się całować, uwielbiamy wiele rzeczy które kojarzą nam się z czułością. Boje się tutaj używać stwierdzenia "my kobiety bardziej się angażujemy", ponieważ nie znam aż tylu facetów, ale z mojego doświadczenia niestety wiem, że to MY kobiety bardziej się angażujemy, bardziej się staramy. Niestety ...
Naszą "pustkę" w postaci mniejszego zaangażowania się niegrzecznego chłopca same wypełniamy. Dokładnie - SAME. I niestety my kobiety to robimy. Ktoś pomyślałby że jesteśmy głupie - owszem, jesteśmy. Miłość po prostu ogłupia.


Jak to się objawia? Co czujemy? Co wtedy robimy?

Każda kobieta przeżywa to inaczej, widzi to na własny sposób. Co robi mężczyzna?
Chowa telefon, blokuje, dostaje tajemnicze sms-y, rozmawia po kryjomu, wyłącza wiadomości na fb/gg kiedy widzi że my widzimy, nie odbiera po kilka godzin, a potem mówi że "był w galerii i chodził bo chciał coś mi kupić" lub spacerował.
Bolesna prawda jest niestety taka, że "niegrzecznego chłopca" nie zmienimy, a na pewno nie zmieni go nasza miłość, nasze poświęcenie. Na tym polega pierwsza głupota kobiet ...
Najśmieszniejsze, bądź najgłupsze w tym wszystkim jest to, że w momencie utraty swojego "bezpieczeństwa" w związku, kiedy pojawia się ta "trzecia", bądź "czwarta" lub "piąta" (w zależności od tego, jak nasz niegrzeczny chłopiec jest po prostu "niegrzeczny" i na swój sposób "sprytny") my kobiety, zapełniamy tą pustkę swoim poświęceniem, swoją miłością, swoim czasem, swoim zaangażowaniem.

Tylko po co?

Ano po to, że mamy wrażenie poczucia tego naszego bezpieczeństwa. Wtedy pojawiają się nowe „objawy” niegrzecznego chłopca. Ogranicza czułości, mniej rozmawia, ale seksu sobie nie ogranicza! o nie!
My jesteśmy smutne, nawet płaczemy. Płacz to nasza ucieczka, wtedy czujemy się troszkę lżej, ale jak zachowuje się nasz samiec? Większość samców nie lubi płaczu. Początkowo ich ten płacz coś „rusza”, jednak ten stan nie trwa długo. Wręcz przeciwnie, bardzo krótko. Wszystko wraca do „normalności”, my płaczemy, a samce działają na boku dalej. Oczywiście na tym etapie tracimy już zaufanie. Zaczynamy szpiegować, sprawdzać, szukać „jej”. Samcom się to nie podoba, o nie! Zaczynają się kłótnie, szloch, po to aby na końcu usłyszeć … że to nasza wina!

DO CHOLERY JASNEJ – NASZA WINA?!

Poważnie? Mam ochotę w tym momencie krzyczeć i udowadniać, że tak nie jest. Ale czy to tak naprawdę ma sens? Nie – ponieważ nie mamy do czynienia z mężczyzną.

Przyłapani niegrzeczni chłopcy czasem się przyznają – oczywiście! A my co? W większości wybaczamy, ponieważ ten niegrzeczny chłopiec jest „uczciwy”.
Jednak mówienie  o uczciwości w tej sytuacji to raczej mało śmieszny żart.  Człowiek uczciwy wobec drugiego nie zdradza, nie okłamuje, nie oszukuje.

Czemu mężczyźni się przyznają? Czemu kobiety wybaczają?

Jeśli mężczyzna się przyznaje do zdrady to jego romans jest najprawdopodobniej zakończony. Jego przyznanie się jest elementem uprzedzenia ataku „porzuconej kochanki”. Nie uczciwości, ale strachu. On boi się, w zależności od intensywności rozstania czy jej uczucia, że kochanka będzie się mściła. Dlatego często woli uprzedzić atak przyznając się w  imię „uczciwości”. Kobiety (oczywiście nie wszystkie) słysząc, że ten zbłądził dają mu pokutę (tydzień spania z dzieckiem lub u mamy) i przy skrusze wracają, by budować swój związek. Po tym facet jest „czysty”! To na tej kościelnej naiwności drugiej strony i wierze w lepsze jutro bazują oszuści, którymi w tym przypadku są zdradzający. Brak konsekwencji, wyraźnych cięć, jasnych nieprzekraczalnych zasad robi z nas samych osoby słabe i dające się wykorzystywać.
Kobieta dająca tą drugą szansę po takim „incydencie”, de facto czasem godzi się na  takie traktowanie. W tej całej chorej sytuacji – to jest jedyna wina zdradzonej kobiety.

W momencie gdy mówimy swoje przypuszczenia słyszymy różne wersje:
„Ktoś mnie widział w mieście z inną? Koleżanka z pracy, rozmawialiśmy o projekcie”, „Niby, że całowałem się z inną? Jesteś pewna, że ta osoba nam dobrze życzy? Przecież to absurdalne, ja i inna kobieta całujący się w miejscu publicznym! Kłamstwo i nie będę tego komentował!”, „Byłem z kimś w kawiarni? No przecież mówiłem ci wczoraj, że mam spotkanie z kontrahentką”, „Mówią, że mam romans? A słyszałaś coś o ludzkiej (sąsiedzkiej) zawiści? Wybacz, ale sądzę, że za dużo seriali oglądasz, a życie to nie serial.”

Co dalej robi samiec? Idzie SPAĆ! Dla niego to jest koniec tematu.

Co robi kobieta? Ma tysiąc myśli, ponownie analizuje wszystko, od natłoku myśli nie wie co się wydarzyło, jak się nazywa, a co najgorsze, czuje się winna.

Wtedy już wiemy, że znajduje się ona w toksycznym związku.

Bolesna prawda niestety jest taka, że dopóki kobieta nie dostanie tak naprawdę po „dupie”, nie odejdzie, czasem będzie błagać, o nieprzespanych nocach nie wspomnę oraz o głodówce, ponieważ żołądek kurczy się do wielkości orzeszka. Brzuch boli, pojawiają się objawy nerwicy. Człowiek się rozpada.




A mama zawsze mówiła – zdradził raz, zdradzi ponownie.


Źródła fragmentów: http://slawek34.blog.onet.pl/

4 komentarze:

  1. Nadzieja jest istotnie najgorsza. Nadzieja że napisze, myśli, pamięta... Na szczęście zawsze musi kiedyś przyjść przebudzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorszy jest lęk że kiedyś człowiek się obudzi, ale wtedy pojawiają się myśli że zostanie się do końca życia panną.

      Usuń
  2. Eh, ta nadzieja. Chyba lepiej jej nie mieć, nie pragnąć że on nas zatrzyma, pogodzić się z losem. Tylko czy jest to takie proste?
    Ile miłości w życiu - pierwsze szczęśliwe miesiące, potem monotonia, na końcu rozstanie. Rzec można że każda miłość kończy się tak samo. Czy można zmienić coś? Czy można zadbać o swój związek tak, aby z upływem lat wciąż był mocny i silny i aby myśl o zdradzie nie przyszłą nam nawet do głowy?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest takie proste, też wolałabym aby moja koleżanka nie miała tej nadziei ale wiem ze to niemozliwe. Ta nadzieja jest chyba w nas i nie się jej nie mieć.
      Czy można coś zmienić? sądzę że facet chcąc stworzyć prawdziwy związek musi być dojrzały, bo bez tego ani rusz. Jaka jest recepta na udany związek aż do śmierci? nie wiem, dopiero szukam recepty ale sądzę że praca obojga stron i zaufanie, a poza tym - rozmowa.

      Usuń

Jeśli spodobał Ci się ten wpis zapraszam na stronę bloga na Facebooku i zachęcam do polubienia Fanpage'u. W ten sposób na bieżąco będziesz dostawać informacje o kolejnych ciekawych postach! Znajdziesz mnie również na Instagramie.