wtorek, 14 czerwca 2016

Jak to jest z 1 trymestrem?




Pierwszy trymestr już za mną! Z czego ogromnie się cieszę, dlaczego? Ponieważ był to czas niezwykle dla mnie ciężki, jak i dla mojego męża.
Jakie były moje przeboje w 1 trymestrze ciąży?

Zacznę od mojego ...

Rozstrojenia emocjonalnego
W drugim miesiącu ciąży, jak to mówi mój mąż, miałam straszne humory. Ja tego aż tak nie odczuwałam, ale jeśli mój mąż tak mówi, to tak musiało być. Nic mi nie pasowało, wchodziłam do domu i widziałam dosłownie wszystko co mi nie pasowało w domu. Porozrzucane rzeczy, niepościelone łózko, nieumyty talerz, czy kończąca się pasta do zębów. I co z tego, że część rzeczy sama zrobiłam, to było nie ważne. Najgorzej miał mój mąż, był najbliżej mnie i musiał to znosić, a znosił to dobrze. Na jego szczęście te momenty miałam tylko w drugim miesiącu.

Wymioty, nudności – to, czego nienawidziłam!
Moje wymioty pojawiły się po 1 miesiącu ciąży i trwały aż do końca 4 miesiąca!
Codziennie rano wstawałam specjalnie godzinę wcześniej, aby przygotować się na wymioty i ogarnąć się do pracy. Wymioty szły automatycznie. Mój żołądek wyczuwał moment, kiedy wstawałam i dawał o sobie znać. Początkowo były to dla mnie swego rodzaju „niespodzianki”, czasem zjadłam za dużo niż powinnam, co skutkowało szybkim zwrotem. Potem nauczyłam się z tym żyć i starałam sobie wszystko ułatwić. Dlatego codziennie rano, jeszcze w łóżku, piłam szklankę niegazowanej wody i czekałam na rozwój sytuacji. Wyczuwałam pierwsze ruchy w żołądku i udawałam się do łazienki. Tam czyniłam to, co powinnam, czasem jak było mało, popijałam dodatkową wodę i było po sprawie. Wtedy mogłam zjeść coś normalnego. Jednak poranki to nie koniec. Były też jeszcze wieczory, ale to już zależało co zjem na obiad czy kolację. To tak jakby ten mały bobas w moim ciele wybierał sobie to, co chce lub nie chce zjeść. W pewnym momencie mój żołądek nie trawił mięs gotowanych/smażonych/pieczonych, dlatego mój obiadek składał się tylko z ziemniaczków, sałatek czy lekkich makaronów, a potrawy mięsne zjadał mój mąż. Oprócz potraw mięsnych, musiałam zrezygnować ze wszystkich słodkości, ponieważ nie miałam na nie zupełnie ochoty. I tak to trwało do końca 4 miesiąca!

Głęboki sen i drzemki
Pierwsze 3 miesiące były pod nazwą „ciągle we śnie”. Mogłam spać, spać i spać. Potrafiłam wrócić z pracy o 17, położyć się spać i wstać o 6 rano dnia następnego. Mój mąż w tym czasie mógł słuchać muzyki, odkurzać i śpiewać, a mnie tymczasem nic nie budziło. Śmieje się, że był to najlepszy okres mojego męża - ilość gier miał nieograniczony!

Na koniec coś, co było najbardziej męczące …

Strach!
Moim błędem było … czytanie artykułów w internecie. Praktycznie w każdym artykule o początkach ciąży była wzmiankach o poronieniach. Do tej pory pamiętam ile kobiet w pierwszym trymestrze może poronić, czasem o tym nie wiedząc. Pamiętam, że ten strach mnie paraliżował, przez co byłam bardzo ostrożna i zwracałam uwagę na to, co jem, co robię i jak śpię. Zaprzestałam wszelkich ćwiczeń, połowę dnia leżałam w łóżku, a do pracy wolałam iść spacerem niż jechać autobusem.
Czy byłam przewrażliwiona? Sądzę że tak! Jednak nic na to nie mogłam poradzić, a pomocną dłoń wyciągnęli do mnie najbliżsi i to dzięki nim, przetrwałam ten trudny czas.

1 trymestr już za mną, wkroczyłam w 2 etap, 2 trymestr i powoli zaczynam mieć wrażenie, że czas przyspiesza, a ja nie wyrobie się ze wszystkim. Jednak w gorszych chwilach wyjmuje pewne „zdjęcie” i świat wraca do normalności!





4 komentarze:

  1. Serdecznie Gratuluję :) Masz rację oczekiwanie na malucha to piękny, lecz czasem trudny stan :) Myślę jednak że naprawdę warto znieść te wszystkie niedogodności....Zapomnisz o dyskomforcie, bólu u cierpieniu, jak tylko zobaczysz po raz pierwszy maluszka:) Dużo zdrówka dla Was obojga :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstręt do mięs chyba często się zdarza. Jednak ja na początku czułam się dobrze jedynie po płatkach kukurydzianych i mleku. Co do czytania artykułów to chyba najczęstszy błąd ciężarnej. Ja też go popełniłam przez co cały pierwszy trymestr przesiedziałam jak na szpilkach bojąc się każdego ukłucia u brzuchu... Ale na szczęście było minęło i maluszek jest już z nami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę! ja odliczam już dni, godziny i aż zaczynam mówić do mojej małej żeby w końcu wyszła do nas! :)

      Usuń

Jeśli spodobał Ci się ten wpis zapraszam na stronę bloga na Facebooku i zachęcam do polubienia Fanpage'u. W ten sposób na bieżąco będziesz dostawać informacje o kolejnych ciekawych postach! Znajdziesz mnie również na Instagramie.